Sprawiedliwość i Przebaczenie - Chrześcijaństwo, Podróż od Faktów
W imię Allaha Miłosiernego Litościwego
Nie ma nikogo godnego czci oprócz Allaha i Muhammad jest Jego Posłańcem
Muzułmanie którzy wierzą w Mesjasza,
Hazrat Mirza Ghulam Ahmad Qadiani (as)
Powiązane treści

Sprawiedliwość i Przebaczenie – Chrześcijańskie pojęcie Zbrodni i Kary jest nie tylko kompletnie niezrozumiałe dla prostego, nieuprzedzonego intelektu ludzkiego, lecz niesie także za sobą wiele innych, istotnych kwestii nie mniej kłopoczących. Pojęcie związku pomiędzy sprawiedliwością, a przebaczeniem, jak utrzymuje chrześcijańskie pojęcie Pokuty, próbuje wyjaśnić, dlaczego sam Bóg nie mógł przebaczyć. Oparte jest całkowicie na błędnym i arbitralnym pojęciu sprawiedliwości, które uznaje z góry za prawdę, iż wybaczenie i sprawiedliwość nie są w stanie iść ramię w ramię. W takim razie, dlaczego Nowy Testament kładzie taki nacisk na przebaczenie, gdy mówi o relacjach międzyludzkich? Nie znalazłem w żadnym piśmie świętym jakiejkolwiek religii świata przesłania, które byłoby mniej wypośrodkowane i bardziej podkreślało rolę przebaczenia. Cóż za wspaniały kontrast z tradycyjną emfazą sprawiedliwości obecną w naukach Judaizmu. Oko za oko; ząb za ząb. To jest sprawiedliwość – czysta, prosta i niestępiona. Jakże wielkim skokiem jest przejście od tego do chrześcijańskiej nauki nastawiania drugiego policzka, jeśli zostanie się uderzonym w pierwszy. Kto wygłosił tę późniejszą naukę, która stanowi przeciwieństwo nauki zapisanej w Torze? Pozostaje pytanie, czy ta pierwsza, wygłaszana przez Torę nauka, nauka samego Boga Ojca, jest tak przeciwna nauce Nowego Testamentu, nauce Chrystusa, „Syna Bożego? Jeśli tak, dlaczego „Syn Boży” tak drastycznie odbiega w swych naukach od swego Ojca? Czy sprzeczność ta powinna być postrzegana, jako defekt genetyczny czy zmianę ewolucyjną, czy też to chrześcijańskie podejście absolutnego przebaczenia, tak przeciwne judaistycznemu naciskowi na zemstę, stanowi zmianę ze strony Boga Ojca? Wydawałoby się, iż wielce pożałował tego, czego nauczył Mojżesza i jego lud i chciał bardzo naprawić Swój błąd.

Jako muzułmanie nie widzimy w tej fundamentalnej zmianie żadnej sprzeczności, gdyż wierzymy w Boga, który łączy w sobie atrybuty zarówno sprawiedliwości, jak i przebaczenia, bez występowania jakiegokolwiek wewnętrznego konfliktu między tymi dwoma atrybutami. Rozumiemy przejście z nauk Judaizmu na te Jezusa Chrystusa, nie jako kwestię poprawki pierwotnych nauk, lecz spowodowane ich sprzeniewierzeniem przez Żydów. Zgodnie z naszą wiarą, Bóg jest nie tylko Sprawiedliwy, ale również Wyrozumiały, Łaskawy i Dobroczynny. Jeśli tak postanowi, nie wymaga On ku przebaczeniu grzesznym żadnej zewnętrznej pomocy. Lecz z chrześcijańskiego punktu widzenia kwestia ta nabiera gigantycznych proporcji. Wydaje się, iż Bóg z Tory był Bogiem, który znał jedynie sprawiedliwość i nie miał żadnego poczucia współczucia czy łaski. Najwyraźniej był On niezdolny wybaczać, jakkolwiek by tego Sam nie pragnął. I nadszedł mu na pomoc „Syn Boży” i uwolnił go z Jego odwiecznego dylematu. Wydaje się, iż „Syn” był „Wszechłaskaw”, w przeciwności do „Wszechmściwości” swego Ojca. Nie tylko widoczna absurdalność tej wizji „Syna” niepokoi ludzkie sumienie. Stawia to ponownie pytanie co to sprzeczności w swych charakterach. Jezus nie wydaje się być prawdziwym synem Ojca, być może znów poprzez błąd genetyczny.

Kolejnym ważnym obszarem dochodzenia jest podejście innych religii świata do grzechu i jego konsekwencji. Chrześcijaństwo nie jest oczywiście jedyną objawioną religią. Pod względem liczebności, niechrześcijanie znacznie przewyższają chrześcijan. Tysiące lat znanej historii ludzkości, przed Jezusem Chrystusem, uświadczyły narodziny wielu religii zakorzeniających się w różnych gruntach ludzkości w przeróżnych obszarach świata. Czy religie te wspominają cokolwiek o filozofii przebaczenie choćby trochę związanej z chrześcijańskim dogmatem Pokuty? Jaka jest ich koncepcja Boga, czy też bogów, jeśli wierzyły w wielu? Jaka jest ich koncepcja stosunku Boga do grzesznej ludzkości?

Spośród wszystkich religii, najbliższy chrześcijaństwu jest pod tym względem zapewne Hinduizm, lecz tylko po części. Hindusi również wierzą w Absolutnie Sprawiedliwego Boga, którego poczucie sprawiedliwości wymaga od niego w jakiś sposób ukarania każdego grzesznika. Lecz na tym kończy się podobieństwo. Nie ma jakiejkolwiek wzmianki o „Synu Bożym”, który brałby na siebie grzechy świata. Wręcz przeciwnie, mówi się nam o nieskończonym łańcuchu zbrodni i kary w nieskończonej ilości reinkarnacji duszy w zwierzęce ciało. Odpokutowanie staje się możliwe dopiero po wielu reinkarnacjach, jakie przechodzi dusza, by zaznać kary za całość zbrodni, które popełniła podczas swych przeznaczonych jej doświadczeń reinkarnacji. Niektórym może się to wydać przedziwne, lecz z pewnością jest w tej filozofii obecna sprawiedliwość. Jest w tym poglądzie równowaga i symetria, która jest w idealnej harmonii z ideą absolutnej sprawiedliwości.

Pozostawiając na boku Hinduizm i inne religie, które głoszą filozofię reinkarnacji wraz ze wszystkimi jej zawiłościami przyczyny i skutku, jaka jest rola przebaczenia ze strony Boga w pozostałych większych i mniejszych religiach świata? Wszystkie te religie i ponad miliard wyznawców takich religii, jak Hinduizm, wydają się być totalnie nieświadomi i niepoinformowani o micie Pokuty. Doprawdy wprawia to w zakłopotanie. Kto rozmawiał z ludzkością na innych etapach historii religii? Jeśli nie był to Bóg Ojciec, jak to jest w doktrynie chrześcijańskiej, czy w takim razie całe przywództwo religijne świata, za wyjątkiem Jezusa Chrystusa, stanowiło oczko w głowie samego Diabła? Gdzie był wtedy Bóg Ojciec? Dlaczego nie przyszedł on na ratunek, gdy reszta ludzkości była mamiona przez Diabła w Jego imieniu? Lub czy też byli oni, resztką ludzkości, kreacją istoty innej, niż rzekomy Bóg Ojciec? Dlaczego zostali oni potraktowani w taki ojczymowski sposób i wydani na okrucieństwo Diabła?

Zwróćmy teraz naszą uwagę w stronę tej sprawy, odnosząc się do ludzkiego doświadczenia. Można wykazać, iż przebaczenie i sprawiedliwość są zbalansowane i mogą współistnieć oraz nie zawsze przeczą sobie nawzajem. Czasem sprawiedliwość wymaga przebaczenia, a czasem jego brak. Jeśli poprzez przebaczenie dziecku nakłonimy je do kolejnych występków, to takie przebaczenie samo stoi na krawędzi zbrodni i jest przeciwne poczuciu sprawiedliwości. Jeśli przebaczenie przestępcy spowoduje jedynie więcej przestępstw z jego strony, a wraz z nimi cierpienia wszystkich wokół,  ponieważ takie przebaczenie go do tego skłoniło, stanowiłoby to także sprzeczność z zasadami sprawiedliwości i byłoby równoznaczne z aktem okrucieństwa nad resztą niewinnych obywateli. Istnieje niepoliczalna ilość takich przestępców, które to objęte są zadośćuczynieniem Jezusa. To samo w sobie stanowi zaprzeczenie sprawiedliwości. Lecz jeśli na przykład dziecko okaże skruchę i przekona to matkę, iż taki sam występek się nie powtórzy, to ukaranie dziecka stało by w sprzeczności z poczuciem sprawiedliwości. Kiedy żałująca osoba cierpi, to samo w sobie jest karą, która w pewnych przypadkach może znacznie przewyższać karę wyznaczoną przez osobę trzecią.  Ludzie z żywym sumieniem zawsze cierpią po popełnieniu grzechu. W konsekwencji, skumulowany efekt kolejnych wyrzutów sumienia dochodzi do punktu, w którym to Bóg może okazać łaskę takiemu słabemu, niepewnemu, żałującemu słudze. Jest to lekcja o związku pomiędzy sprawiedliwością a przebaczeniem, którą to ludzie wysokiej inteligencji, a nawet Ci zwyczajnego pojmowania wspólnie wyciągają z powszechnego, ludzkiego doświadczenia. Czas najwyższy, aby chrześcijanie przebudzili się wreszcie ze swego ciągłego stanu zaakceptowania chrześcijańskiego dogmatu bez podważania jego mądrości. Jeśli na nowo przebadają swą doktrynę pod światłem zdrowego rozsądku, być może nadal pozostaną praktykującymi chrześcijanami, ale już innymi, bardziej realistycznymi. Uwierzyliby wtedy bardziej, oraz z większą miłością i większym oddaniem, w rzeczywistość Chrystusa – człowieka, w przeciwieństwie do Chrystusa będącego wytworem wyobraźni, tak prawdziwego jak fikcja. Wielkość Jezusa tkwi nie w jego legendzie, lecz w jego przeogromnym poświęceniu jako człowieka i Posłańca. Jego czyn jest o wiele bardziej poruszający, niż mity wokół jego śmierci na krzyżu i zmartwychwstania po spędzeniu kilku okropnych godzin w piekle.