Trójca - Chrześcijaństwo, Podróż od Faktów do Mitu
W imię Allaha Miłosiernego Litościwego
Nie ma nikogo godnego czci oprócz Allaha i Muhammad jest Jego Posłańcem
Muzułmanie którzy wierzą w Mesjasza,
Hazrat Mirza Ghulam Ahmad Qadiani (as)
Powiązane treści
Trójca

Trójca 

Do tej pory zbadaliśmy jedynie wewnętrzne przymusy, które wiodły do stworzenia mitów o ubóstwieniu Jezusa i jego rzekomej roli w Trójcy Świętej jako Syna Bożego. Jednak trzecia osoba chrześcijańskiego dogmatu Trójcy, Duch Święty, stanowi pewną zagadkę. Czemu nie wystarczyło „Dwóch w Jednym” i skąd wynikła potrzeba wprowadzenia trzeciej osoby do tej fundamentalnej doktryny? Logicznie rzecz biorąc, ta trzecia osoba nie ma żadnego uzasadnienia, aby zajmować miejsce w chrześcijańskiej idei bóstwa. Harnack, który to wypowiedział się w tej kwestii, uważał iż, z początku, chrześcijaństwo miało postać ,,dwójca’’ Boga oraz Jezusa. Później kościół postanowił, nazywając go „Duchem”, dodać element boskości do w innym przypadku pustego i niewiarygodnego trzeciego wspólnika. Posłużyło to też jako wyśmienite narzędzie anty-judaistyczne[1]. Ks. K.E. Kirk w swym eseju na temat „Ewolucji Doktryny Trójcy” wyraził następujące zdanie:

„Naturalnie zwracamy się w stronę pisarzy tamtego okresu, aby odkryć, jaka była podstawa ich przekonania. O dziwo zmuszeni jesteśmy przyznać, iż takiej nie posiadali. Pytanie, które mieli przed sobą to nie: „Czemu trzy osoby?”, ale raczej: „Czemu nie?” ”

Dalej w swym eseju wytyka on kompletną porażkę chrześcijańskiej teologii w jakimkolwiek logicznym wytłumaczeniu doktryny Trójcy, którą to wytłumaczyć można jako zgoła dwoisty koncept, do którego dodano trzecią osobę w celu zapełnienia obrazu.[2]

Uważamy, iż osoba ta stopniowo powstała pod wpływem wcześniejszych filozofii pogańskich i mitów, których pełno było w Imperium Rzymskim. Wymiana idei musiała nakłonić teologów chrześcijańskich do określenia pozycji Ducha Świętego. Jako iż istnieją dowody istnienia takich wiar, czy też kultów, które opisywały Boga jako składającego się z trzech istot w jednym, nie trudno jest znaleźć źródło chrześcijańskiej doktryny Trójcy. Skoro dwóch mogło być jednym, a jeden dwoma, to dlaczego trzech nie miałoby być jednym? Uczonym pozostawimy określenie, dokładnie kiedy i w jaki sposób trzecia osoba chrześcijańskiego bóstwa utwardziła swą pozycję w chrześcijańskiej mitologii, gdyż nie obejmuje tego obecna rozprawa. Chcemy tutaj zbadać jedynie absurdalność takich założeń, które to ludzkie pojmowanie z góry odrzuca. Natura ludzka gardzi ideami paradoksalnymi i przeczącymi samym sobą.

Powiązania wewnątrz Trójcy

Gdy staramy się wyobrazić powiązania pomiędzy trzeba składnikami chrześcijańskiego bóstwa, prezentują się nam jedynie te możliwości:

  1. Posiadali oni różne aspekty pojedynczej osoby.
  2. Byli oni trzema różnymi osobami współdzielącymi ze sobą wieczność.
  3. Byli trzeba osobami z częścią cech indywidualnych, osobnych i niewspółdzielonych.
  4. Byli oni trzema osobami w jednej z identycznymi cechami i podobnie równymi mocami, połączonymi ze sobą i bez funkcji sobie oddzielnych.

Rozważymy po kolei wszystkie możliwości.

Różne Aspekty czy też Stany Pojedynczej Osoby

Co do pierwszej możliwości, nie ma potrzeby dogłębnego jej rozważania, gdyż właściwie żaden z dzisiejszych chrześcijan nie wierzy, iż Jezus był aspektem Boga zamiast oddzielną osobą. Wierzący w Trójcę nalegają, iż są w niej trzy różne osoby połączone w jedną.

W chwili, gdy zaakceptuje się możliwość posiadania przez jedną osobę trzech różnych aspektów wykazywanych równocześnie, idea Trójcy, to jest trzech bogów w jednym, sama się rozpada i nie pozostaje żadna Trójca. Wtedy to sam Bóg Ojciec, w akcie Swej łaski, umarłby za ludzkie grzechy. W tym przypadku byłby to tylko stan przejściowy tej samej osoby. Aspekty nie są osobami i podobnie stany nie stanowią osobnych istot. Każdy człowiek jest w stanie przechodzić przez mnóstwo różnych nastrojów i aspektów, bez podzielenia się na dwie czy trzy czy też większą ilość osób. A zatem, jeśli Bóg zdecydował się umrzeć za winy grzesznej ludzkości, musiałby to być Sam Bóg, a nie Jego aspekty.

Stąd, odnośnie do obecnie rozważanego przypadku, ten aspekt Boga, który odegrał kluczową rolę w Boskim poświęceniu na rzecz grzesznej ludzkości może być rozumiany jedynie jako okazanie jednej z jego cech. Zatem, jeśli łaska Boga sama w sobie ma być rozumiana jako „osoba” i osobie tej nadane zostało imię Jezusa Chrystusa, to tym, co umarło była „łaska” Boga. Jakże dziwną sprzecznością jest to, iż łaska Boga, po tym jak ulitowała się nad grzeszną ludzkością, popełniła samobójstwo. Oznacza to, iż przez trzy dni i trzy noce Bóg był bez łaski.

Pamiętajcie, iż w tym przypadku, Jezus nie jest traktowany jako oddzielna, niezależna osoba, lecz jedynie jako cecha czy też aspekt Boga, w którym to staje się swego rodzaju personifikacją litości. Osoba ta, jednak, pozostaje pojedynczą, niepodzielną osobą Boga, więc jeśli cokolwiek umarło w tym procesie, musiała to by być albo osoba Boga, albo Jego atrybut Łaski, który odegrał w tym wydarzeniu rolę najistotniejszą. Stąd nie pozostaje nic innego, jak uwierzyć albo w śmierć Łaski Bożej, bądź w śmierć Samego Boga Łaskawego.

Z założenia, iż możliwe jest wymazanie aspektów pojedynczej osoby wynikałoby wiele komplikacji, tymczasowych czy też permanentnych. Przypadek ten może być zrozumiany jedynie w związku z jego zastosowaniem co do ludzkiego doświadczenia. Człowiek może stracić wzrok bądź słuch tymczasowo, lub i na stałe, ale nadal pozostawałby on tym samym, żyjącym człowiekiem. Śmierć zmysłu jest, na dobrą sprawę, częściową śmiercią stratnej osoby. W ostatecznej analizie, straty czy cierpiący pozostaje tą samą, indywidualną istotą.

Różne Osoby Współdzielące Wieczność

Jeśli elementy chrześcijańskiego bóstwa stanowiłyby trzy oddzielne osoby współdzielące jednocześnie wieczność, rozważyć trzeba by ich wewnętrzne relacje. Jeśli byłyby one wiecznie trzema osobami składającymi się na jednego boga, musiałyby posiadać własne, niezależne ega, tak aby cierpienie jednej osoby, o ile zdolna byłaby cierpieć, stanowiło jej osobiste doświadczenie. Pozostali mogliby darzyć go współczuciem, lecz nie byłby im dany właściwy udział w tym cierpieniu. Oczywiście prawie niemożliwym jest wyobrażenie sobie procesów myślowych i decyzyjnych Boga, lecz stwierdzenie, iż jest On właściwie trzema osobami zlanymi w jedną, tłumaczy podjęcie próby połączenia trzech niezależnych procesów myślowych.

Jedną z możliwości jest coś w rodzaju dziecka urodzonego z trzema głowami. Takie stworzenie można uznać za pojedynczą osobę z racji jej posiadania jednego korpusu i czterech kończyn, ale trzy głowy prezentują problem opisu ich prawdziwej natury. Jeśli takie wybryki natury przeżywałyby wystarczająco długo, aby nauczyć się mówić i wyrażać się, tylko wtedy bylibyśmy w stanie dowiedzieć się, co dokładnie dzieje się w trzech różnych głowach. W obliczu braku takiej wiedzy, jednak, orzeczenie ich bycia jedną osobą współdzielącą trzy umysły czy też trzech osób współdzielących jedno ciało nie jest możliwe.

Dziwnym jest, iż pisma w ogóle nie tłumaczą tego bardzo istotnego aspektu chrześcijańskiej doktryny. W istniejących zapisach na temat Chrystusa i Ducha świętego nie brakuje dowodów na to, iż przedstawia się je jako dwie oddzielne osoby, nie współdzielące tych samych procesów myślowych ani też uczuć. W innym wypadku obraz Ducha Świętego jako oddzielnego Chrystusowi byłby nie do wyobrażenia, szczególnie podczas okresu, który Chrystus spędził zamknięty w swym ludzkim ciele.

Nasuwające się pytania związane z tym, co na dobrą sprawę działo się z osobą Chrystusa podczas tego doświadczenia, w odniesieniu do dwóch pozostałych osób chrześcijańskiego Bóstwa, są następujące:

  1. Czy pozostała dwójka, to jest, Bóg Ojciec oraz Duch Święty, współdzielili w jakikolwiek sposób ciało Jezusa Chrystusa czy też jego doświadczenia związane z tym ciałem?
  2. Czy Jezus stanowił jedyną osobę zajmującą tamto ciało i czy przez to nie dzielił swych doświadczeń z nim związanych z którymkolwiek z pozostałych dwóch osób Trójcy Świętej?

Konsekwencje pierwszego zostały już omówione. W przypadku drugiego narasta dalsza komplikacja co do relacji pomiędzy Jezusem, za tamtego czasu, a pozostałymi osobami Trójcy Świętej. Czy Jesus stał się podczas trwania tamtego okresu kompletnie oddzielną istotą, czy też pozostał on integralną częścią pozostałej dwójki, jedynie dodatkowo zajmując jako jedyny ludzkie ciało? Teraz mamy trzecie pytanie wymagające odpowiedzi:

  1. Czy jego boska istota została całkowicie zawarta w jego ludzkim ciele, czy też została jedynie wysunięta z współdzielonej formy Boga Ojca i Ducha świętego niczym malutka wypustka wystająca z ciała ameby?

Ta możliwość będzie nam także mówić, iż podczas tego okresu Jezus był doskonalszy niż pozostała dwójka jego wspólników, gdy po równo współdzielił on formę istnienia z Ojcem i Duchem Świętym, podczas gdy oni nie współdzielili jego wypustki własnej, ludzkiej egzystencji.

A zatem, aby uczynić sprawy łatwiejsze do zrozumienia, podjęta zostaje próba zobrazowania nieuniknionych paradoksów i absurdów poprzez wizualizację różnych hipotetycznych sytuacji. Oczywiście, zobrazowania te nie powinny być przez czytelników rozumiane dosłownie.

Postawiona przed nami sprawa polega na tym, czy jest to pojedyncza osoba wykazująca różne cechy lub też przechodząca przez różne stany. Stawia nas to przed kwestią wzięcia pod uwagę nocji „Trzech istot w Jednej” i „Jednej istoty w Trzech”, w szczególności z punktu widzenia różnych stanów oddzielnych sobie, wykazujących inne cechy i odczucia tej samej osoby.

Zostało to już rozważone w jednym z poprzednich rozdziałów. Tutaj konieczne jest tylko ponowne podkreślenie faktu, iż jeśli jedna osoba czy też istota przejawia różne stany, nie może ich przejawiać równocześnie bez podzielenia siebie na trzy części.

Weźmy, na przykład, wodę w konkretnej formie i ilości. Może ona zostać zamieniona całkowicie w parę czy też w lód bez narażania jedności swej istoty. Jeśli miałaby być naraz widoczna w trzech różnych stanach, musiałaby zostać podzielona na trzy części, aby jedna trzecia mogła być lodem, jedna trzecia parą a jedna trzecia cieczą. Każda forma różniłaby się od reszty i nie współdzieliła równocześnie pozostałych dwóch stanów. Ta ilość wody zostałaby podzielona na trzy stany, ale objętość wody w każdym z nich z pewnością byłaby mniejsza niż całkowita jej ilość i nie można by nazwać jej „Jedną w Trzech” i „Trzema w Jednej”. Podobnie, ludzkie wcielenie Jezusa Chrystusa, zachowujące jednocześnie więzi pomiędzy Jezusem – człowiekiem a Bogiem Ojcem, jest niewyobrażalne.

Wszyscy ludzie składają się z tych samych pierwiastków, lecz to ich podobieństwo nie czyni ich jedną istotą. Różnią się od siebie przeróżnymi cechami, które to dają istnienie ogromowi istot, mimo iż wszyscy z nich składają się z tej samej materii. Nie można ich jednak nazwać „Jednymi w pięciu miliardach” i „Pięcioma miliardami w jednym”, mimo iż wszystkich łączy czynnik człowieczeństwa.

Przebadajmy teraz tę samą kwestię z innego punktu widzenia. Jeśli, przez jakikolwiek okres czasu, Jezus był oddzielny i rozróżnialny z jednej strony od Boga Ojca, a z drugiej od Ducha Świętego to, których obszarów jego byty dotyczyła ta oddzielność? Pamiętajmy, iż trzeba mieć na względzie Chrystusa tak oddzielnego Ojcu i Duchowi Świętem, iż jego poświęcenie za swych ludzkich braci, czy też raczej częściowych ludzkich braci, stanowić musi całkowicie jego osobiste doświadczenie, inne temu Ojca i Ducha Świętego. To ewidentnie poskutkowałoby naszym uznaniem transferu jedynie umysłu czy też procesu myślowego Chrystusa do ciała Jezusa. Tylko wtedy można by uznać, iż jego przejścia nie były współdzielone z pozostałymi osobami Trójcy Świętej. Niewiarygodne, czyż nie?

Oddzielne Osoby o Różnych Cechach

Jeśliby Bóg Ojciec, Jezus oraz Duch Święty byli trzema osobami z indywidualnymi cechami, nie w pełni współdzielonymi, to nie można o nich powiedzieć, iż stanowią „Trzech w Jednym” i „Jednego w Trzech”. Kompletne połączenie Trójcy w Jedność wyobrażalne jest tylko, jeśli cechy, atrybuty, funkcje i wszystkie zdolności tych trzech osób staną się sobie identyczne, bez występowania jakiejkolwiek różnicy pomiędzy nimi.

Prezentuje to możliwość w pewnym stopniu porównywalną z istnieniem identycznych trojaczków, które są pod względem swych umysłów, serc, uczuć oraz działania ich narządów tak podobne, iż kompletnie współdzielą one swe doświadczenia. Jeśli takie coś by się przydarzyło, to tajemnica Trójcy Świętej stałaby się trochę bardziej zrozumiała. Lecz nadal pozostawałby problem trzech ciał zawierających trzy identyczne osoby. Tak oczywiście nie jest w chrześcijańskim pojęciu Trójcy. Na drugi rzut oka na myśl przychodzi jedno ciało z trzema osobowościami. Taka istota rzekomych trojaczków jest wyobrażalna jedynie, jeśli jedno ciało zawiera trzy osoby, co samo w sobie stanowi wiele problemów. Jednakże, można wykazać iż Bóg nie ma ciała, a zatem podobieństwo do ludzkiego ciała, jak zostało zaproponowane, jest nieodpowiednie. Oczywiście, w pełni rozumiemy, iż Bóg nie posiada ciała w ludzkim tego słowa znaczeniu, niemniej jednak dalej pozostaje problem co do trzech duchowych bytów stanowiących identyczne trojaczki, indywidualne jako osoby, lecz stanowiące jedno pod każdym innym aspektem.

Kolejny problem, przed którym stanęłoby istnienie hipotetycznych trojaczków, stanowiłby ich relacje ze względu na oddawanie im chwały. Czy te „Trzy w Jednej” istoty duchowe bóstwa chwaliłyby siebie nawzajem? Czy też byłyby obiektami oddawania chwały przez ich stworzenia bez chwalenia się nawzajem?

Mimo, iż wielokrotnie wspomina się w Nowym Testamencie chwalenie przez Jezusa Chrystusa „Boga Ojca” i namawiającego innych do tego samego, nie ma wzmianek co do Ducha Świętego chwalącego Boga Ojca. Nie było za to przypadku namawiania przez Jezusa innych, w całym Nowym Testamencie, aby czcili go bądź Ducha Świętego. Ciekawy jest ten absolutny brak wzmianek o oddawaniu chwały poza czynieniu tak Bogu Ojcu.

Mimo iż powszechne jest u chrześcijan czczenie Jezusa jako „Syna Bożego” wraz z czczeniem Ojca, nie ma jakichkolwiek zapisków o uczniach Jezusa Chrystusa czczących swego pana czy też aby Jezus wymagał tego on nich przez cały swój pobyt na Ziemi. Nawet jeśliby tak czynili, rodziłoby to wiele pytań. To samo tyczy się Ducha Świętego – dlaczego nie wymagał on od nikogo czci?

Kwestia ich bycia „Trzema w Jednym” w sensie jedności ich ego czy też świadomości istnienia, mimo podzielenia na trzy aspekty czy stany, została już omówiona dość dokładnie. Taka istota nie może zostać logicznie opisana jako „trzy osoby w jednej”. Ponadto, aspekty czy stany ani nie bywają czczone, ani też nie czczą one swego centralnego ego. Aby pojmować je jako oddzielne osoby muszą one posiadać swą własną, niezależną tożsamość pod postacią ostatecznego ego, które to stanowiłoby punkt odniesienia do ich świadomości jako osób. W innym wypadku kwestia odnoszenia się do nich jako „Jeden”, „Ty” i „On” po prostu by nie powstała.

Trójca w odniesieniu do jednej istoty rozumiana może być jedynie jako atrybuty i nic więcej, i co do atrybutów, z pewnością nie są one ograniczone do trzech. Bez względu na to, czy je znamy, czy też nie, Bóg może posiadać wiele atrybutów.

Aby zakończyć tę dyskusję, ponownie zaznaczamy, iż kwestia czci pomiędzy samą Trójcą powstaje jedynie w przypadku, w którym byłaby ona trzema osobami nie posiadającymi równego statusu i tych samych cech.

W tym przypadku tylko jeden z nich byłby godzien czci, a pozostała dwójka ze względu na swe bycie gorszymi powinna go czcić. Taka odpowiedź również jest do zaakceptowania, ale zanika wtedy „Jedność w Trójcy”. Nie ma takiej możliwości, aby mieć na raz „Trzech w Jednym” i „Jednego w Trzech”.

To przypomina mi dowcip, którym chciałbym się z wami podzielić. Mówi się, iż Joha, słynny błazen, tak zabawił Tamerlana podczas jego inwazji na Bagdad, iż postanowił on zabrać go ze sobą jako łup i uczynił go naczelnym błaznem. Podobno pewnego razu Johemu zachciało się tak strasznie zjeść samego mięsa, iż nie mógł on już wytrzymać. Zakupił on zatem dwa kilo najlepszego mięsa od rzeźnika. Oddając je swej żonie poinstruował ją, aby przygotowała z niego przepyszną pieczeń, i że nikt, nawet sama żona, nie ma prawa jej tknąć. Niestety jednak, jak tylko jego żona przestała gotować, odwiedziło ją nagle kilkoro jej braci. Była to dla niej miła niespodzianka, ale dla Johy stanowiła ona niespodziankę bardzo niemiłą. Kuszący aromat świeżego mięsa był dla nich aż zbyt kuszący i łatwo się domyśleć, jak to się skończyło. Po zjedzeniu jej do końca pozostawili dość zmartwioną siostrę. Jednakże opanowała się ona do czasu powroty Johy do domu i przygotowała pewną wymówkę. Gdy Joha, wyczuwszy pozostały po pieczeni zapach, poprosił tęsknie o swe dwa kilo mięsa, żona odparła wskazując na kota, ulubieńca Johy, mówiąc: „Wyciągnij z niego swe mięso, jeśli dasz radę. Zjadł całą pieczeń, gdy ja zajęta byłam pracą.” Słysząc to Joha natychmiast podniósł kota i zważył go na wadze. Przytrafiło się, iż kot ważył akurat dwa kilo. Zwrócił się on delikatnie do swej żony i zapytał: „Kochanie moje, oczywiście wierzę ci, ale jeśli to jest moje mięso, to gdzie jest mój kot, a jeśli to jest mój kot to gdzie podziało się moje mięso!”

Pozostawiając żarty na boku, pozwólcie, iż zaznaczę, że nie mam zamiaru podważać tej sprawy opierając się o prawdziwe nauki Jezusa. Traktat ten jest jedynie ćwiczeniem myślowym w postrzeganiu współczesnych doktryn chrześcijaństwa, które to, jak uważamy, dalece odchyliły się od oryginalnych nauk Jezusa.

Zaprzeczywszy występowaniu w Biblii jakiejkolwiek wzmianki o czczeniu Jezusa, pozostaje nam wyjaśnienie jedynego odwołania z tym związanego, w Ew. wg Św. Łukasza 24:52[3]. Wielu twierdzi, iż stanowią one dowód na namawianie swych uczniów przez Jezusa do składania mu czci. Współcześni chrześcijańscy uczeni są dobrze świadomi, iż wersety te okazały się być fałszywe i nie mogą być traktowane jako autentyczna część Ewangelii Św. Łukasza.

Rozważmy teraz kwestię powszechnego praktykowania, posiadającego oparcie w Ewangeliach czy też nie. Zgodnie z powszechną praktyką, w wielu dzisiejszych odłamach chrześcijaństwa, Jezus rzeczywiście jest czczony jako „Syn Boży”. A mimo to wszystkie są co do siebie zgodne, iż ten sam Jezus, którego czczą, czcił jedynie Boga Ojca i nikogo innego.

Na próżno starałem się uzyskać od obeznanych, chrześcijańskich uczonych odpowiedzi na pytanie, dlaczego to Jezus czcił Boga Ojca, skoro on sam stanowił nieodłączną część Boga i był mu tak bliski, iż istniała jedność trzech osób? Czy kiedykolwiek czcił on trzecią osobę Trójcy Świętej, to jest Ducha Świętego? Czy kiedykolwiek czcił on siebie samego? Czy Duch Święty czcił kiedykolwiek Jezusa? Czy Ojciec czcił kiedykolwiek pozostałych dwóch? Jeśli nie, dlaczego? Być może odpowiedź na te pytania skłoniłaby chrześcijan do przyznania występowania wyraźniej wyższości Boga Ojca nad pozostałymi dwoma osobami Trójcy Świętej. Z tego wynika, iż te trzy osoby Trójcy nie są sobie równe statusem. Stąd są one „Trzema w Trzech”, o ile w ogóle jest ich trzy, ale nie są „Trzema w Jednym”. Czasem, gdy zostanie przedstawiona chrześcijańskim uczonym kwestia Jezusa, którego to uznają za Syna Bożego, czczącego Boga Ojca, mówią, iż to człowiek czcił Boga Ojca, a nie Syn Jezus. To wiedzie nas w stronę rozprawy, którą przeprowadziliśmy już wcześniej. Czy w ciele Jezusa istniały na raz dwie świadome istoty, jedna ze świadomością człowieka, a druga ze świadomością Syna Bożego?

Ponownie, dlaczego człowiek obszedł i zignorował Syna Bożego w sobie i nigdy nie czcił samego Chrystusa? Ten sam człowiek Jezus, wspólnik Chrystusa, powinien był także czcić Ducha Świętego, czego to nigdy nie uczynił.

Oddawanie czci jest aktem umysłu i duszy, wyrażanym czasem symbolami cielesnymi, lecz pozostającym opartym głównie na mentalnej i emocjonalnej istocie osoby czczącej. Stąd też trzeba określić, kto czcił, gdy Jezus Chrystus czcił Boga. Omówiliśmy już przypadek, wraz ze wszystkimi jego złożonościami, w którym to Chrystus, Syn Boży, oddawał cześć. Odwrotnie, jeśli to człowiek czcił Boga Ojca i nie czcił on nigdy Chrystusa, to dlaczegoż to chrześcijanie przeczą temu świętemu przykładowi samego Jezusa? Dlaczego oni zaczęli czcić Chrystusa poza Bogiem, podczas gdy Jezus – człowiek nigdy nie czcił swego wspólnika Chrystusa, mimo iż był on mu tak bliski.

Różne Osoby z Identycznymi i Równymi Sobie Cechami

Rozważmy ponownie, tym razem pod innym kątem, formułę „Trzech w Jednym” w Trójcy Świętej przedstawiającą trzy różne osoby kompletnie do siebie podobne. W tym przypadku nie mówimy o jednej osoby posiadającej różne cechy połączone w jedną całość, lecz o trzech osobnych istotach, bardziej przypominających trojaczki. Trojaczki te są tak identyczne, iż podobieństwo ich nie kończy się na samym wyglądzie, lecz obejmuje także całość ich procesów myślowych i uczuć. Współdzielą one między sobą myśli, uczucia i doświadczenia. W tym przypadku trzeba przyznać, iż dwie spośród trzech osób Trójcy Świętej są zbędne. Pozbycie się ich w żadnym stopniu nie miałoby wpływu na trzecią osobę Trójcy, która nadal pozostałaby pełną.

Także i Święty Koran podnosi to samo pytanie, wykazując, iż jeśli Bóg postanowiłby zniszczyć i wymazać istnienie zarówno Jezusa Chrystusa, jak i Ducha Świętego, nie zmieniłoby to Jego Boskości, Wiekuistości oraz Wielkości i nikt nie byłby mu w stanie w tym przeszkodzić (Święty Koran 5:18). Oznacza to, iż boskie atrybuty dalej funkcjonowałyby na wieki i w świetle tego idea Trójcy przedstawiona w tym przykładzie wydaje się być bezsensowną i niepotrzebną.

Jeśli natomiast założyć, iż trzy oddzielne osoby Trójcy Świętej pełnią różne obowiązki, to oczywiście wszystkie trzy byłyby niezbędnymi częściami bóstwa. Niemniej jednak, w tym przypadku występowaliby trzy oddzielni bogowie ze sobą współpracujący i żyjący razem w doskonałej harmonii, przez to stanowiąc „trzech bogów w trzech”, a nie „trzech bogów w jednym”.

Ponownie, jeśliby porównać Trójcę Świętą do pojedynczej osoby z różnymi funkcjami życiowymi, stanowiącymi jeden organizm, to oczywiście stanowiłoby to Jedność, a nie Trójcę. Nie chodzi w niej o jedną osobę z różnymi funkcjami życiowymi, lecz o trzy w pełni identyczne osoby pełniące podobne obowiązki lecz zachowujące swą indywidualność. Omawiany teraz przypadek stanowi pojedynczą osobę o różnych narządach. Do tej pory wszystko wydaje się być logiczne. Jednak traktując narządy jako pełnoprawne osoby, które jednocześnie tworzyć mają totalnie ujednoliconą istotę jawnie wykraczamy poza obręby logiki i cały ten wywód staje się nie do zaakceptowania. Istotnie, narządy posiadają swą indywidualność, lecz indywidualność ta jest jedynie częścią większej istoty, na którą składają się także inne narządy. Dopiero całość tych narządów nazywa się „człowiekiem”. Oczywiście niektóre narządy pełnią dość nikłe role i człowiek może pozostać i bez nich człowiekiem, ale już niepełnym. Pełny człowiek musi posiadać wszystkie narządy jemu przypisane i dopiero ich wspólna całość czyni go właśnie pełnym człowiekiem.

Jeśliby rozważyć przypadek mężczyzny imieniem Paweł, nie można powiedzieć, iż skoro wątroba, serce i nerki Pawła posiadają indywidualność, ponieważ pełnią one specyficzne role, to stanowią one różne osoby kompletnie identyfikowalne z Pawłem. Taka pełna identyfikowalność możliwa byłaby jedynie wtedy, gdyby, powiedzmy, nerki funkcjonowały dokładnie tak, jak Paweł w swej pełnej osobie i to samo powiedzieć można o reszcie narządów. Taka możliwość wymagałaby, żeby brak jakiegoś narządu nie zmienił w żaden sposób cech Pawła, czy też aby Paweł, nawet bez swych płuc, serca, nerek i mózgu, czy też po usunięciu wszystkich jego narządów, nadal pozostawał w sobie całym Pawłem. Jest tak, ponieważ w końcowej analizie są one sobie wszystkie podobne i osoba Pawła pozostaje nienaruszona, bez względu na brak któregokolwiek z tych narządów.

Jeśli taka jest istota „Trzech w Jednym”, to oczywiście krytykowanie chrześcijańskich wierzeń na podstawie logiki byłoby błędne. A zatem jedyna logika, którą można zastosować do obecnego chrześcijańskiego dogmatu to logika wiedźm z Makbeta, które to mówiły: „nieuczciwe jest uczciwe, a uczciwe nieuczciwe”.


[1] Harnack, 'Constitution and Law of the Church,’ E.T. p. 264
[2] Essays on the Trinity and the Incarnation, p. 93, edited by A. E. J. Rawlinson, Longman, London 1929.
[3] The Bible translated by James Moffatt, published by Harper & Brothers, printed in the USA.