„W dzisiejszych czasach, w imię otwartości oraz wolności wypowiedzi i działania, zakorzeniła się ideologia mniej oświecona i bardziej podatna na doprowadzenie do ciemności. Jest to koncepcja nieautentyczna i powierzchowna, której zalety i wady nie zostały w najmniejszym stopniu uwzględnione. W niektórych elementach tej tak zwanej wolności i oświecenia jest więcej szkody niż korzyści. Nawet nie bierze się pod uwagę, że w imię oświecenia oraz wolności myśli i wypowiedzi idziemy na kompromis w kwestii przyszłości następnego pokolenia, prowadząc się do otchłani ciemności, a także popychając w tym kierunku nasze następne pokolenie”.
Hadhrat Mirza Masroor Ahmad, Kalif Społeczności Muzułmańskiej Ahmadiyya, Dżalsa Salana UK 2021, 07.08.21
Na tym świecie istnieją dwa rodzaje wolności. Jeden jest celebrowany, drugi oczerniany.
Pierwszym jest to, co wszyscy znamy jako wolność. Uważa się, że jest to najwyższa cnota ludzkości. To umiejętność robienia tego, co chcesz i kiedy chcesz. Nie mieć ograniczeń — poddać się swoim pragnieniom, odrzucić wszelkie staromodne poczucie wstydu i zażenowania, uznać, że w życiu chodzi o życie, a odnalezienie siebie oznacza staranie się czynienia wszystkiego i wszędzie.
Ten sposób myślenia określił naszą kulturę moralną. Seksualność to coś, czego nie należy kierować w określonych kierunkach, ale wypuścić na wolność z porzuceniem. Narkotyki powinny być publicznie potępiane, ale prywatnie próbowane, bo skąd inaczej będziemy wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy? Celebrujemy alkohol, ponieważ obniża nasze zahamowania, pewna społeczna, freudowska pomyłka, która ujawnia że zahamowania są naszym wspólnym wrogiem. Angażujemy się w drobne oszustwa bez konsekwencji — na pewno Deliveroo jest dla mnie, a nie dla mojego sąsiada! — podczas gdy bogaci będą unikać płacenia podatków, ponieważ mogą, a nie dlatego, że powinni.
Od najniższych szczebli społeczeństwa do najwyższych panuje swobodna pobłażliwość. Religijne nauczanie starej szkoły na temat zakazów i nakazów jest albo ignorowane, albo aktywnie wyszydzane, jak nastolatki, którym nie podoba się spojrzenie matki. Rzeczywiście, inne narody nienawidzą nas z powodu naszych wolności, tak zazdroszczą nam naszej chęci zrobienia wszystkiego, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Wypowiemy wojnę takim narodom w imię tych wolności, ucząc je cennej lekcji, że wolność nie jest tania, że trzeba składać ofiary.
A jednak, gdzie jesteśmy teraz? Czy nasza wolność przyniosła nam zadowolenie? Czy znaleźliśmy sposoby na prowadzenie sensownego życia, na cieszenie się spokojem społecznym i osobistym? Przeciwnie. Doktryna wolności odpowiada za lwią część cierpienia na świecie. To nasze poczucie wolności moralnej skłoniło elitę finansową do konsekwentnego oszukiwania wszystkich innych. To nasze poczucie wolności moralnej pozwoliło na plądrowanie światowych zasobów, na ludobójstwo tubylców, na trzymanie niewinnych w klatkach. Stopień ludzkiego cierpienia z rąk ludzi na całym świecie jest niemożliwy do uchwycenia i w dużej mierze osłonięty przed naszymi oczami na Zachodzie. Ale nawet w naszym własnym spojrzeniu jest wiele konsekwencji tego wszysstkiego, które są pomijane i niedoceniane. Są widywane w klinikach psychiatrycznych i oddziałach ratunkowych. W schroniskach dla bezdomnych i kobiet. Widuje się je w więzieniach, konfesjonałach i na cmentarzach. Nikt o tym nie mówi, bo prawda jest brzydka: prawda, że ciągle krzywdzimy ludzi wokół nas.
Podczas gdy celebrujemy kulturę pubową i picie drinka, ignorujemy niezliczonych pijanych ojców, których córki są widywane w ośrodkach zdrowia psychicznego od dziesięcioleci. Ignorujemy tysiące ludzi zabitych lub okaleczonych w wyniku jazdy pod wpływem alkoholu, ze wszystkimi dodatkowymi szkodami społecznymi, które powodują. Podczas gdy celebrujemy wolność seksualną, ignorujemy realia niewierności, które łamią, rodziny, łzy, które nigdy nie wysychają. Ignorujemy zmagania samotnego rodzicielstwa, do których prowadzi płytka relacja i ostateczną izolację, jaką powoduje dla tak wielu. Podczas gdy nasze społeczeństwo uznaje pornografię za akceptowalną, a nawet zdrową według niektórych relacji, przymyka oko na uprzedmiotowienie kobiet, na pragnienia, które wzbudza w nieskrępowanej młodzieży i na kobiety przemycane w celu wywołania takiej rozpusty. Tymczasem nasz kult piękna zewnętrznego nad pięknem wewnętrznym prowadzi do obfitości wstrętu do samego siebie, odbijającego się w zwierciadłach zwyczajności.
Ale to nie koniec. Nie będąc związanym żadnym moralnym nauczaniem ani nie bojąc się jakiejkolwiek ostatecznej rekompensaty za swoje czyny, mniejszość czuje się ośmielona do atakowania innych prywatnie lub publicznie, wchodzenia do ich domów i kradzieży ich bogactwa. Inni zrobią to samo poprzez niejasną politykę finansową. Tacy ludzie nie są kosmitami — wychowali się w tym samym społeczeństwie i są pod wpływem tej samej kultury społecznej, co my. Jeśli niektórzy ludzie zrobią cokolwiek dla pieniędzy, to dlatego, że postępują zgodnie z Ewangelią chciwości ponad innymi.
To są zewnętrzne konsekwencje, ale jeszcze bardziej odczuwalna jest prywatna udręka, jaką niesie życie bez moralnych ograniczeń. W społeczeństwie, w którym nauczono nas poddawać się każdemu instynktowi, nie jesteśmy wolni. Zamiast tego jesteśmy zniewoleni przez te instynkty, zniewoleni przez te niskie pragnienia. Każdą naszą chwilę spędzamy próbując je zaspokoić, ale kiedy myślimy, że pragnienie zostało w końcu ugaszone, powraca ono z większym ogniem niż wcześniej. Rzeczywiście, całe życie spędzamy na zaspokajaniu naszych pragnień bogactwa, pozycji społecznej i zaspokojenia seksualnego. Takich pragnień nigdy nie da się ugasić, a jedynie chwilowo, z czasem wywołując dokuczliwe poczucie bezsensu i rozpaczy. Ci, którzy reagują, próbując całkowicie zabić swoje pragnienia, również nigdy nie odnoszą sukcesu. Te same pragnienia rosną pod barierami jak chwasty, znajdując wyjście, wyrywając pszenicę po drodze.
Widzimy więc, że właśnie ta wartość utrzymywana we współczesnym społeczeństwie ponad wszystkie inne, jest tą, która sprawia nam najwięcej bólu. Nasza wolność moralna jest próżnią, wciągającą nas coraz głębiej w czarną dziurę. Możemy robić, co chcemy, ale tak jak bezpańskie zwierzęta, w których towarzystwie jesteśmy, nie wiemy, co powinniśmy robić.
Jest to oczywiście sytuacja nie do zniesienia i dlatego niewielu ją toleruje. W odpowiedzi stawiamy sobie ostateczny cel, a nasza moralność jest podyktowana tym ostatecznym celem. Tę zasadę, jak większość, można wyraźnie zademonstrować w Zombie Apocalypse. Człowiek, który traktuje wyżywienie swojej rodziny jako swój ostateczny cel, zabija i kaleczy wszystkich innych, aby zapewnić swojej rodzinie posiłek na koniec dnia. Rzeczywiście, tak właśnie rosną tyrani. Kilka drzwi dalej, ktoś religijnie zobowiązany nigdy nie kraść i nigdy nie mordować chętnie pozwoli sobie i jego rodzinie umrzeć z głodu, aby zachować swoje wartości moralne, zadowolony z dobrego życia i dobrej śmierci. Moralność jest więc niczym innym jak zestawem uszeregowanych priorytetów. Pierwszy człowiek stawia zachowanie swojej rodziny jako swój najwyższy priorytet. Drugi człowiek stawia swoją relację ze swoim Stwórcą ponad wszystko inne i umrze, zanim zerwie tę świętą więź.
We współczesnym życiu stary religijny nakaz szukania bliskości Boga i przestrzegania Jego prawa moralnego zostaje wyrzucony przez okno. Zamiast tego mówi się nam, że jesteśmy kosmicznym przypadkiem i powinniśmy żyć swobodnie. Jako tacy sami wybieramy nasz cel. Ci, którzy traktują rozwój kariery jako swój koniec, poświęcą wszystko i wszystkich, aby tam dostać się – coś, czego wszyscy byliśmy świadkami. W międzyczasie ci, którzy chcą się naćpać, chętnie poświęcą swoje więzi społeczne w pogoni za kolejnym narkotykiem i następną dziewczyną, walcząc z upadającym ciałem i słabnącym duchem.
Większość dąży do „normalności” — partnera, dzieci i pracy — i stara się podążać za naturalnymi instynktami moralnymi. Ale te instynkty moralne mogą zostać wypaczone przez społeczeństwo, czego dowodem jest to, że to, co wczoraj było odrażające, jest dziś akceptowane. Taka moralność jest całkowicie związana z otaczającym nas społeczeństwem i nie można jej ufać — zmienia się jak kolory kalejdoskopu w różnych czasach i miejscach. Tymczasem ci, którzy w końcu mają stabilną rodzinę i dobrze płatną pracę, nagle zaczynają czuć się rozczarowani brakiem spełnienia. Czy to nie tak miało być? Pytają, rozglądając się z niepokojem. To klasyczny kryzys wieku średniego, a typową odpowiedzią jest szukanie innej ziemskiej rzeczy, w której można znaleźć spełnienie —może wystarczy nowe Ferrari… a może powinienem zacząć biegać?
Pozostajemy wtedy niespełnieni i przestrzegamy praw moralnych naszego własnego stworzenia. Można je dowolnie odrzucać, ponieważ każdą dowolnie wybraną filozofię moralną można dowolnie odrzucić. To nie jest wiążące. Jedyną obowiązującą filozofią moralną jest filozofia narzucona zewnętrznie. Jest to taka, która jest stworzona dla nas i za którą będziemy odpowiedzialni. Zapewnia to tylko filozofia religijna. Uczy, że człowiek został stworzony przez Boga w określonym celu. Tym celem jest miłość, poznanie i uwielbienie Boga. Jest to fundamentalnie względne — jesteśmy stworzeni, by być blisko Boga, rozumieć Jego cechy i naśladować je najlepiej, jak potrafimy.
Aby spełnić ten cel, człowiek powinien kierować się ustalonym prawem moralnym. To prawo moralne, punktu widzenia Boga, prowadzi do poprawy społeczeństwa, a nie naszych własnych wyobrażeń. Zagwarantuje, że społeczeństwo jako całość będzie prosperować, tak aby każda jednostka miała największy potencjał do życia duchowego. Takie prawo moralne jest w nas już wrodzone od urodzenia, ale może być zniekształcone i wypaczone przez przyjęte przez nas przekonania i nawyki, które nabywamy. Z tego powodu potrzebujemy przypomnienia w formie nauk religijnych, aby pokazać nam, jak żyć — jak być. Potrzebujemy również przykładu, aby żyć tymi naukami, aby zobaczyć, jak można je wdrożyć w praktyce. Tak więc religia zawsze przychodzi z nauką i nauczycielem. A przesłanie, które niesie, jest fundamentalnie korzystne — kochać Boże stworzenie jak swoją rodzinę i krewnych oraz służyć mu najlepiej, jak potrafimy.
Jeśli chodzi o naszą osobistą moralność, w szczególności islam naucza, że nie powinniśmy całkowicie zabijać naszych pragnień ani dawać im wolnej ręki. Zamiast tego uczymy się je powstrzymywać, ograniczać i kierować je w najlepszy sposób. Prorok Jezus(as) nauczał tego samego, zachęcając swoich wierzących do przestrzegania żydowskiego Prawa:
„Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w Królestwie Niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w Królestwie Niebieskim.’’ (Mt, 5:19)
Św. Paweł, odrzucany przez uczniów Jezusa jako kłamca i Antychryst, nauczał czegoś przeciwnego:
„Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie.” (List do Galatów, 3:13)
Św. Paweł nauczał ludzi, że żydowskie prawo jest „przekleństwem”, że po prostu wierząc w ukrzyżowanie-śmierć Jezusa, możemy być wolni i robić, co chcemy. I tak, według własnego oświadczenia Jezusa, bezprawie św. Pawła czyni go „najmniejszym w Królestwie Niebieskim”. Niestety, podczas gdy judaizm Jezusa dominował na Wschodzie przez wiele stuleci, na Zachodzie dominowała wersja chrześcijaństwa Pawła. Tak więc źródło naszej śmiertelnej wolności znajduje się w chrześcijaństwie Pawłowym. Pomysł rozprzestrzenił się jak zalążek w całej zachodniej cywilizacji, prowadząc jej ludzi do uwolnienia się od samej religii, od określonego kodeksu moralnego, a teraz starają się nawet wydostać z ograniczeń samej biologii.
Ale w sercu tego pomysłu kryje się śmiertelny paradoks. To, co nowoczesna kultura sprzedaje nam jako wolność, jest jedynie zniewoleniem naszych podstawowych pragnień. Kiedy służymy sobie samym, rządzą nami nasze instynkty i pasje. Ale kiedy służymy Bogu, zdobywamy panowanie nad sobą dzięki naszym własnym wysiłkom i dzięki Jego łasce. Chociaż nauczanie religijne ogranicza nas, uwalnia nas również od naszych podstawowych pragnień. Czyni nasze naturalne zdolności naszymi sługami, a nie naszymi panami.
Wolność jest więc pojęciem względnym. Wolność od Boga jest zniewoleniem świata. Wolność od świata jest zniewoleniem Boga. Ale to zniewolenie jest w rzeczywistości dobrowolną niewolą, w której nie jesteśmy już dłużej rządzeni przez nasze zwierzęce ,,ja’’, ale uzyskujemy kontrolę nad naszym wewnętrznym światem. W pewnym sensie jest to prawdziwa wolność, którą można osiągnąć jedynie poprzez poświęcenie naszych naturalnych zdolności Jednemu poza nami. W ten sposób przechodzimy od jednej formy zniewolenia do drugiej. Czyniąc to, szukamy raczej zadowolenia niż euforii, szukamy służby zamiast bycia obsłużonym i szukamy sensu zamiast rozproszenia.Tak jak założyciel Społeczności Muzułmańskiej Ahmadiyya, Hadhrat Mirza Ghulam Ahmad(as) skomentował to pewnego razu, jeśli to miałoby być więzienie, to jest to miejsce, w którym więźniowie są zadowoleni, ponieważ w środku znaleźli Tego, którego kochają. Cztery ściany to mury bezpieczeństwa, forteca chroniąca przed burzą na zewnątrz. Nasza wolność rzeczywiście ma swoją cenę — gotowość do poddania się naszemu celowi ustanowionemu przez Boga, do ograniczenia się ze względu na duchowy wzrost. W ten sposób osiągamy znacznie wyższy cel niż samą wolność:Pokój.
„Każdy posiada cel, ku któremu zwraca całą swoją uwagę. Zatem prześcigajcie się wzajemnie w dobrych dziełach. Gdziekolwiek będziecie, Allah wszystkich nas połączy. Zaiste, Allah posiada moc czynienia wszystkiego, czego zechce.” (Koran, 2:149)